czwartek, 11 kwietnia 2013

Niekontrolowane oddawanie. I. Skarpa


Rodzice wychowują pierworodne dzieci zwykle tak, jak je płodzą, metodą prób i… w większości błędów. Ta metoda determinuje całokształt relacji z ich pierwszym dzieckiem. Jan Marek Motty był błędem. Przynajmniej tak się czuł odkąd pamięta, od czasów przedszkolnych, w niewłaściwym miejscu i  czasie.

Na początku zajęć sprawdzano obecność, jakby już czterolatki mogły wagarować. Zasłonięte kotary, wszyscy leżą na plecach na wykładzinie dywanowej, półmrok zalegający salę. Leżąc na plecach widział tylko górną część zasłon i cienie na sufitach. Podczas ceremonii wolno było odezwać się tylko po wywołaniu imienia, czasem imienia i nazwiska.
- Jan Marek!
- Jestem.
Przedszkole nr 2 w Zgorzelcu mieściło się na wzgórzu oddzielonym od ulicy Kościuszki kilkumetrową, porośniętą gęsto skarpą. W późniejszych latach Jan Marek, idąc po lody do „Kaczmarka”, wybierał zawsze wydeptaną ścieżkę wśród krzaków, odcięty od miasta, przez nikogo niezauważony, cichy. Patrząc w dół na ludzi idących chodnikiem, milczał jak podczas czytania listy obecności, obserwował cienie.

Nie pamięta zabaw przedszkolnych z rówieśnikami czy uśmiechów przedszkolanek. Pamiętał obowiązek leżakowania, zmuszanie do spania wtedy, gdy umysł był najciekawszy świata. Sen już na zawsze pozostał dla Jana Marka zmarnowanym czasem, złodziejem zdarzeń. Nic tu nie było na miejscu i o właściwej porze.
-  Jan Marek! Matka przyszła!
Nie zrywał się widząc jej zarumienioną twarz i lekko pochyloną głowę, gdy odbierała od wychowawczyni tetrową pieluchę i pidżamę, ciężki i mokry zwitek. Podszedł wywołany jej niemym spojrzeniem. Wsunął rękę do machinalnie wyciągniętej dłoni.  Wracają do domu zwykle milcząc, ona przywykła, że nie miał nic do opowiadania, on w poczuciu winy za jej wstyd, dreptał pół kroku za nią.

Reagował tylko, gdy został wywołany, nie wyciągał ręki nie zachęcony. Na wszystko w życiu trzeba sobie zasłużyć lub zapracować, a dzieci i ryby głosu nie mają.
Jan Marek był błędem, a błędy ciągną się za człowiekiem jak smród moczu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz